
Krok po kroku do normalności
Rozmowa z Prorektorem UJ ds. Collegium Medicum, prof. dr. hab. Tomaszem Grodzickim, lekarzem geriatrą, byłym krajowym konsultantem ds. geriatrii
Jak często słyszy Pan Profesor pytanie, kiedy skończy się pandemia? Czy ta częstotliwość sprawia, że ma Pan Rektor gotową odpowiedź?
Pytanie słyszę codziennie, bywa, że kilka razy dziennie. Z żalem stwierdzam, że kiedyś wydawało mi się,
że znam odpowiedź, jednak sytuacja epidemiczna okazała się tak dynamiczna, że teraz już nie odważę
się prognozować zakończenia epidemii. Żeby jednak nie zaczynać naszej rozmowy od takich pesymistycznych stwierdzeń, powiem, że epidemia w tej skali, z którą mamy do czynienia obecnie, skończy się na przełomie maja i czerwca.
Część osób z grupy wiekowej 70+jest zaszczepiona jedną lub dwiema dawkami. Czy mogą się już czuć bezpiecznie? Na ile szczepienie pozwoli osobom zaszczepionym wrócić do stylu życia sprzed pandemii?
Sytuacja osób zaszczepionych jedną lub dwiema dawkami mocno się różni. Seniorzy, którzy przyjęli
dwie dawki szczepionki, mogą się czuć bezpieczniej niż pozostali, ale nie powinni sobie pozwolić na rezygnację ze środków ostrożności w kontakcie z nieszczepionymi, np. w sklepie czy w komunikacji miejskiej. Mogą natomiast bezpiecznie spotykać się z innymi osobami zaszczepionymi pełną dawką.
Z maskami jeszcze nie możemy się rozstać. Szczepienia w 90 proc. chronią przed zachorowaniem,
ale z ostaje jeszcze całkiem spory margines 10 proc. Mimo szczepienia, można się zarazić od osób
niezaszczepionych. Szczepieni jedną dawką, a tym bardziej seniorzy wciąż czekający na wyznaczony
termin szczepienia, nadal powinni się izolować i chronić dystansem, maseczkami i dezynfekcją.
Jeśli chodzi o ostatnie pytanie, to z przykrością stwierdzam, że na razie nie widać szansy na powrót do
normalnego życia sprzed epidemii.
Dokładnie rok temu, 20 marca 2020 r. burmistrz Bergamo na łamach dziennika „La Stampa” rozpaczał, że Włosi stracili całe pokolenia. Masowo umierali głównie najstarsi mieszkańcy Lombardii. Po roku musimy przyznać, że ta emocjonująca wypowiedź, wtedy traktowana jako publicystyka, dziś okazuje się wcale nie przesadzona. W Polsce także odnotowaliśmy ok. 70 tys. tzw. nadmiarowych zgonów, które dotknęły głównie najstarszych. Prof. Piotr Szukalski wyliczył, że w 2020 r. średnia długość życia skróciła się o 1,3 roku dla mężczyzn i o 0,8 roku dla kobiet. Prof. Wojtyniak z NIZP PZH twierdzi, że pandemia skróci długość życia Polaków średnio o 1,5 roku (raport ukaże się w 2022 r.). To nie jedyne koszty, jakie wystawia nam koronawirus. Jako lekarz codziennie pracujący w szpitalu klinicznym widzi Pan Profesor jak epidemia odbija się na zdrowiu seniorów…
Skracanie średniej długości życia obserwowaliśmy już przed pandemią, a wirus jeszcze pogłębił ten proces, którego skalę zobaczymy w całej okazałości za kilka lat. Moim zdaniem, szkody wyrządzone
przez pandemię będą większe niż skrócenie długości życia o 1,5 roku. Oceniałbym je nawet na 2–3
lata. Pogorszenie jakości opieki medycznej odbije się zarówno na tych pacjentach, którzy nie chorowali
na covid, jak i na tych, którzy go przeszli i będą się zmagać z długotrwałymi skutkami. Na skrócenie
długości życia będą oddziaływały przede wszystkim konsekwencjekoronawirusa w układzie oddechowym
i zmiany neurologiczne.
W mediach pojawił się nowy termin: „dług zdrowotny”. Co on oznacza?
Dług zdrowotny to odkładanie leczenia na później, to wszystkie opóźnienia i zaniedbania zdrowotne,
które narosły w czasie epidemii. Priorytetem stało się leczenie pacjentów z koronawirusem. Zabrakło możliwości wykonania koniecznych przy innych chorobach badań, o profilaktyce nie wspominając.
Ucierpiało leczenie chorób nowotworowych, kardiologicznych, cukrzycy. Wszystkie te – charakterystyczne dla okresu starości – choroby będą się rozwijały w przyśpieszonym tempie, co bardzo
odbije się na jakości życia, podobnie, zresztą, jak wszystkie odłożone na później zabiegi i operacje, np. ortopedyczne. To bezpośrednio wpływa na sprawność pacjenta. Osobnym problemem jest depresja,
która w okresie pandemii dotknęła wszystkie grupy społeczne, ale najbardziej te, które potrzebują
codziennego wsparcia. Konieczność izolacji społecznej je wyeliminowała lub ograniczyła. Inne grupy
wiekowe rekompensowały brak realnych kontaktów społecznych – wirtualnymi. Osoby starsze często
nie posiadają komputerów i laptopów, nie potrafią z nich korzystać, nie mają dostępu do internetu. Spustoszenie w ich psychice wywołane pandemią będzie ogromne.
Ze zdrowiem najstarszej generacji Polaków do czasów pandemii też nie było dobrze. Pod koniec lutego br. uczestniczyłam w webinarium, podczas którego prezentowano wyniki VII rundy (badanie przeprowadzone w 2017 r.) międzynarodowego badania SHARE „Pokolenia 50+ w Europie i w Polsce”. Bardzo poruszyło mnie stwierdzenie, że stan zdrowia polskich 60-latków odpowiada szwedzkim 75-latkom. Długość życia w zdrowiu
po 65 r. w Szwecji jest dwukrotnie wyższa niż w Polsce. Nie na wszystko mamy wpływ, ale co sami możemy zrobić, aby zmienić tę fatalną statystykę?
Po pierwsze chciałbym się odnieść do niezbyt szczęśliwych porównań kondycji zdrowotnej najstarszej generacji Polaków do ich rówieśników ze Skandynawii. Od wielu lat Szwedzi, Norwegowie, Islandczycy
dystansują nas w długości życia w zdrowiu. Jednak mamy zupełnie inną historię (na zdrowiu naszych
seniorów piętno odcisnęła wojna i trudne czasy powojenne), styl życia, nawyki żywieniowe, stan środowiska, poziom ochrony zdrowia. Ja uważam, że powinniśmy się porównywać do innych krajów Europy Środkowowschodniej, ewentualnie do średniej europejskiej, która jest tylko nieznacznie wyższa od średniej długości życia w zdrowiu po 65 r.ż. dla Polaków (obecnie 8,4 roku dla kobiet, 7,3 dla mężczyzn). Jeśli zaś chodzi o to, co możemy sami zrobić… Sporo, tyle że w tej chwili wszystko, co można
zrobić dla swojego zdrowia, jest trudno wykonalne, albo w ogóle niewykonalne. Powinniśmy się
systematycznie badać, reagować na sygnały, które wysyła nasz organizm, odwiedzać specjalistów, profilaktycznie szczepić. Powinniśmy się racjonalnie odżywiać i prowadzić aktywny styl życia. Bardzo
ważna jest aktywność intelektualna, udział w zajęciach UTW, chodzenie do teatru, na koncerty, do kina. Zdaję sobie sprawę, że wszystkie te rekomendacje brzmią jak mrzonki w szczycie III fali epidemii.
Zadbajmy chociaż, na ile jest to możliwe, o sprawność fizyczną. Jeśli już nie ma żadnych możliwości
ćwiczeń, to przynajmniej (o ile nie ma przeciwskazań) chodźmy po schodach. Uważajmy na otyłość!
Siedząc przez rok w czterech ścianach łatwo stracić dyscyplinę i pozwolić sobie na podjadanie. Dodatkowe kilogramy są niebezpieczne dla zdrowia. Kiedy już się zaszczepimy, spróbujmy odwiedzić
lekarza rodzinnego i ustalmy kolejność najważniejszych badań.
Pokolenie seniorów, jak żadne inne potrzebuje osobistych kontaktów z innymi ludźmi, nie zadowoli się wirtualnymi. Większość nie ma wystarczających umiejętności, aby komunikować się za pomocą komputera lub laptopa. Spośród ok. 700 Uniwersytetów
Trzeciego Wieku działających w Polsce przed pandemią, w trybie zdalnym pracują tylko
nieliczne. Uczestnicy zajęć zastanawiają się, czy będziemy mogli wrócić w październiku do zajęć stacjonarnych? Jakie warunki muszą być spełnione, aby osoby starsze mogły się bezpiecznie spotykać w grupach?
Mam nadzieję, że do października uda się zaszczepić tych, którzy będą chcieli się zaszczepić. Przebywanie
w gronie osób zaszczepionych wydaje się bezpieczne. Mimo to uważam, że zajęcia dla słuchaczy trzeba
będzie organizować tak, aby zachować dystans między uczestnikami, a więc w dużych salach i ograniczonym gronie. Dodatkowo należy uczulić słuchaczy, aby profilaktycznie nosili maseczki np. w komunikacji miejskiej.
Czy po powrocie do zajęć stacjonarnych można będzie wymagać od uczestników zaświadczeń o szczepieniu?
Nie. W tej chwili przepisy, zwłaszcza RODO, na to nie pozwalają. Możemy tylko przekonywać, ostrzegać przed konsekwencjami, zachęcać do szczepień. Jednak dużo się mówi o tzw. zielonych paszportach, które być może będą obowiązywać w Unii Europejskiej. Jeśli będzie podstawa prawna, aby za pomocą takiego paszportu zweryfikować stan zdrowia przed wejściem na pokład samolotu, to może taki sam paszport będzie mógł się stać przepustką do wejścia na salę wykładową.
Powiedział Pan Profesor, że może się uda zaszczepić tych, którzy będą się chcieli zaszczepić. Niestety, nawet wśród seniorów nie brakuje przeciwników szczepień. Czy osoby niezaszczepione w jakiś sposób mogą zagrażać innym uczestnikom zbiorowych aktywności seniorów?
Szczepionki nie chronią w 100 proc. przed zachorowaniem, lecz przed ciężkim przebiegiem i przed hospitalizacją. Osoba niezaszczepiona może się stać źródłem zakażenia, choć ryzyko dla zaszczepionych jest niewielkie. Tak naprawdę najbardziej ryzykuje nieszczepiony. Może się zarazić wszędzie: w tramwaju, w sklepie, na korytarzu uczelni.
Rok izolacji społecznej bardzo nadwyrężył naszą cierpliwość. Tęsknimy za spotkaniami rodzinnymi, tęsknią zwłaszcza dziadkowie za wnukami. Tymczasem słyszymy, że
wszechobecna już brytyjska mutacja wirusa atakuje także dzieci. Czy spotkania starszego pokolenia z maluchami mogą być groźne w skutkach?
Oczywiście osoby z tego samego gospodarstwa domowego mogą się spotykać ze sobą. Tak jak wspomniałem na początku, osoby zaszczepione pełną, podwójną dawką są w dużym stopniu chronione. Mimo to lepiej zachować dystans w kontaktach z wnukami, a starsze dzieci poprosić o noszenie masek w pomieszczeniach zamkniętych. Jeżeli, mimo szczepień, po świętach w gronie rodzinnym, zaobserwujemy
u siebie jakieś objawy choroby, koniecznie trzeba poddać się badaniu na obecność wirusa. Powtórzę
po raz kolejny: szczepienie nie chroni w 100 procentach przed zachorowaniem.
Dlatego poczekajmy jeszcze z przytulaniem wnuków! Latem będzie bezpieczniej. Małymi krokami
wrócimy do normalności.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Ewa Piłat,
Dyrektor Jagiellońskiego
Uniwersytetu Trzeciego Wieku
Rozmowa z prof. Tomaszem Grodzickim ukazała się w Ogólnopolskim Biuletynie Uniwersytetów Trzeciego Wieku. NR 1/2021(29). Cały Biuletyn dostępny jest tutaj.